Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi kamiloslaw1987 z miasteczka Puławy. Mam przejechane 30532.83 kilometrów w tym 1826.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 21.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kamiloslaw1987.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

20 - 40km

Dystans całkowity:13039.11 km (w terenie 1051.50 km; 8.06%)
Czas w ruchu:620:36
Średnia prędkość:20.93 km/h
Maksymalna prędkość:54.19 km/h
Maks. tętno maksymalne:216 (109 %)
Maks. tętno średnie:163 (82 %)
Suma kalorii:84288 kcal
Liczba aktywności:452
Średnio na aktywność:28.98 km i 1h 22m
Więcej statystyk
  • DST 22.58km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:30
  • VAVG 15.05km/h
  • VMAX 31.80km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill.....

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 15.06.2011 | Komentarze 4

Po 20 byłem umówiony z Anią. Pojechaliśmy nad Wisłę i to chyba nie był dobry pomysł, bo sporo robactwa wpadało gdzie popadło. Zajechali na bulwar i po raz pierwszy można było wejść na molo, gdyż zawsze ktoś tam siedział.



Pofocili, pogadali i ruszyli dalej. Przez Kołątaja na os Leśna i dalej na Wróblewskiego w stronę obwodnicy. Tam pojechaliśmy wzdłuż niej do Dęblińskiej. Przejechali na drogą stronę ulicy i przejechali na drugi brzeg Wisły. Kawałeczek pojechali asfaltem i wjechali na wał i pod most. Tam było trochę piachu, kamieni i ogólnie przeszkód.



Tam trochę posiedzieli i pogadali.



Teraz jak patrzę na to zdjęcie jednego z filarów to aż trudno uwierzyć, że rok temu była powódź i woda sięgała do samego szczytu filaru....





Na szczęście powodzi nie ma:] Dalej wróciliśmy także nowym mostem i jak najkrótszą trasą do domu.

Dzięki Pani Kierownik za jazdę i do następnego!:]




  • DST 28.36km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:48
  • VAVG 15.76km/h
  • VMAX 30.40km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill...

Środa, 15 czerwca 2011 · dodano: 16.06.2011 | Komentarze 4

Na 20 jak zwykle umówiony z Anią:] Rzuciłem pomysł aby pojechać do Góry Puławskiej ale Ania zobaczyła zachód i pojechali na bulwar.



Z bulwaru postanowili, że pojadą na wieżę. Chciałem koło kościoła na Leśnej wjechać w las ale było już za późno. Pojechali więc na Wróblewskiego i na azoty. Tam się okazało, że jednak trzeba było wziąć ze sobą jakieś dodatkowe odzienie. I teraz będzie bomba:D Jak wjeżdżaliśmy na drogę prowadzącą do lasu i na wieżę było sporo piachu, więc pomyślałem sobie pojadę po trawie. W pewnym momencie zobaczyłem dół i pomyślałem sobie oho:D Koło przednie miałem podnieść ale jakoś nie udało mi się....i tak dzięki prawom fizyki przeleciałem przez kierownicę ale! :D spadłem na nogi:D haha ale się uśmiałem:D Ania musiała mieć niezły widok mnie lecącego przez kierownicę:D Istna akrobatyka:]
Na wieży Ania weszła na pierwszy balkon i robiła fotki. Kiedy wracaliśmy było już ciemno ale na szczęście mieliśmy dobre lampki:] Wstąpiliśmy na chemię. Tak w ogóle to miało być zaćmienie ale zabawę popsuły chmury. Minęło trochę czasu i coś się pojawiło:





Powracając na azotach były zające, których niestety ale nie udało się sfocić. Trochę późno wrócili do domu ale chyba nie było tak źle:)

Dzięki Ania i do następnego:)




  • DST 24.00km
  • Teren 0.50km
  • Czas 01:24
  • VAVG 17.14km/h
  • VMAX 31.40km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill.....

Wtorek, 31 maja 2011 · dodano: 31.05.2011 | Komentarze 6

No dobra od razu napiszę, że jak tylko dojechałem do bramy licznik mi się zresetował, także dane nie są zabytnio dokładne...

Po 20 Ania podjechała pod bramę. Coś podregulowałem hamulec koleżance i wio! Tym razem nie na Azoty, tylko w pewne miejsce między Bronowicami a Górą Puławską.
Pojechali miastem na stary most, Jaroszyn, Łęka, Bronowice. Jak jechali wzdłuż wpadały im chyba wszystkie muszki z okolicy:/ Jeszcze przed wyjazdem psiknąłem się Autanem i w sumie pomogło. Jak staliśmy to krążyło towarzystwo ale nie siadało.
Dojechali do celu.



No i trzeba było wjechać pod górę. Myślałem, że dostanę cios w pachwinę za taką męczarnie ale nie dostałem:] Myślałem, że będzie z góry jakiś widok ale nie.





Pofocili i zbierali się na zjazd. Dalej już na Górę Puławską, stary most i na bulwar. Pofocili, pogadali i pojechali dalej.





Dalej na Park Niepodległości. Tam też pofocili i pogadali.



I zrobiło się późno, więc trzeba było wracać. Miastem do domu i jak pisałem na początku licznik się zresetował:/

Dzięki za wypad i do następnego!


Koniec miesiąca, więc krótkie podsumowanie. Maj był bardzo kontrastowy, zwłaszcza pod względem pogodowym. Na pewno jest lepszym miesiącem niż np rok temu. Trochę pechowo, bo tyle razy przebiłem dętek ale trochę tych kmów natrzaskałem:]




  • DST 26.52km
  • Teren 4.50km
  • Czas 01:52
  • VAVG 14.21km/h
  • VMAX 46.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman '09 JUŻ NIE MA:(
  • Aktywność Jazda na rowerze

2011-05-28

Sobota, 28 maja 2011 · dodano: 28.05.2011 | Komentarze 9

Na ok 15 umówiłem się z Anią. Cel, który chciała osiągnąć na dziś-Zbędowice. Ruszyliśmy w stronę ścieżki nad Wisłą. Dalej w stronę Parchatki, trochę szosą i skręcamy w lewo. No i zaczął się podjazd. Jechało się i jechało i końca nie widać było podjazdu:) Był jeden piknik ale już prawie na górze. Trochę jeszcze terenu i jesteśmy na miejscu.







Z deka się wystraszyłem, bo była ciemna chmura. Na szczęście oszczędziła nasze miasto i poszła dalej. Dziś był zlot starych samochodów przy pałacu, więc rzuciłem pomysł aby tam pojechać. Zjeżdżaliśmy szybko, aż tarcza przednia mi się nieźle nagrzała:]
W stronę Puław pojechali ścieżką nadwiślańską. Wjechali do parku przez pole rzepakowe i na górę wdrapali się przez diabelskie schody.



Ania zmagała się z ciasnymi zakrętami.





No i dotarli na ten zlot. Samochodów było sporo. Jednym z moich ulubionych była Alfa Romeo Gulia. Lubię ten samochód i tą markę, bo sam od czasu do czasu jeżdżę Alfą:]



Wrażenie robiła również Czajka-wozidło KGB:]



Były też Cytryny a jak lśniały:)











Kolejne wrażenie robił JAG w kolorze Brytyjskiej zieleni wyścigowej.





Było też kilka Porszawek. Kiedyś te auta miały duszę, pomimo że są niemieckie. Nadal Porsche ma silnik za tylną osią, stacyjkę po lewej stronie i chyba jeszcze pośrodku obrotomierz.



Wielka szkoda, że nie było mojego ulubionego auta - Ferrari 250 GTO. Przewyższa on wszystkie te spotkane dziś przed pałacem nie tylko pod względem ceny...rozmarzyłem się:)
Czas na powrót przez miasto do domu. Po drodze w zamian za wczorajsze mycie łańcucha dostałem czupa czupsa, którego nie powinienem dostać ale dziękuję Pani:)


Dzięki za wypad i do kolejnego!




  • DST 28.74km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 18.15km/h
  • VMAX 36.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman '09 JUŻ NIE MA:(
  • Aktywność Jazda na rowerze

2011-05-21

Sobota, 21 maja 2011 · dodano: 21.05.2011 | Komentarze 9

Rano niestety nie mogłem wyjść, bo dowiedziałem się o wyjeździe do dziadka. Przed 15 wróciłem i byłem umówiony z mecenasem na 15.40. Jeszcze tak do tej 14 było w miarę ale potem zaczynały zbierać się chmurzyska. Postanowiliśmy wyjechać ale z obawą, bo pioruny trzaskały. Widać było po drugiej stronie Wisły ściany deszczu. Najpierw pojechaliśmy osiedlem przez park na bulwar. Tam żeśmy się zastanawiali czy w ogóle jechać gdziekolwiek. Gdyby nie te burze to zapewne pojechalibyśmy do Dęblina....a tak zaprowadziłem kolegę na wieżę:] Teraz jest tam trudniej się dostać, bo chaszcze wszystko zasłaniają i utrudniają dojazd ale udało się. Dalej jechaliśmy lasem i wyjechaliśmy na tory. Z powrotem do Puław tą samą drogą cośmy przyjechali. W mieście przejechaliśmy koło stadionu a powrót był przez Gościńczyk. Nie wiem w sumie ale wydaje mi się, że już nie będzie wjazdu ze Skowieszyńskiej, bo jakoś tak dziwnie ułożyli kostkę. No ale zobaczymy niebawem. Na tejże ulicy zaczęło kropić:] W sumie mieliśmy szczęście, że prawie pod domem. I jeszcze jedno...złapałem kapcia:D Też prawie pod domem:D



I teraz tak: dziwne, bo się nie wkurzyłem:] No na pewno nie popsuło mi to humoru ale to może dlatego, bo ktoś wrzucił niedawno filmik na fejsie i nie powiem jaki:D ale uśmiałem się:D
I tak w sumie wypad udany, bo pomimo lekkiego deszczyku nie zmokliśmy a i kapcia pod domem złapałem a nie w mieście:]
A na jutro zostawiam sobie mycie maszyny:]




  • DST 28.48km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 16.75km/h
  • VMAX 44.30km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill.....

Piątek, 20 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 8

Przed 19 umówiłem się na mieście z chłopakami. Najpierw pojechał do sklepu po jakieś picie. Padło na wodę o smaku jabłkowym, która to nie mieściła mi się w koszyk bidonu. I tak pomyślałem sobie, że przecież mam dwa czerwone i sobie jeden założę. Pojechali oczywiście na azoty na punkt widokowy. Jak dojechali do parkingu Piotrek zaśmiał się jego charakterystycznym śmiechem:D i po chwili zobaczyłem o co kaman:





Gdy już byli na punkcie, chcieliśmy dostać się na pewien komin. Najpierw kto wypił bro to wypił a kto pił wodę to pił wodę:]



Było strasznie dużo muszek, które doprowadzały człowieka do szaleństwa. Trzeba zacząć używać jakiś środków...
Jak się wygadali pojechali szukać tego komina. Znowu wjechaliśmy w jakąś ścieżkę leśną i znowu nie trafiliśmy. Za każdym razem wyjeżdżaliśmy albo na łąkę albo na trasę do Puław. Następnym razem trzeba zobaczyć na mapach Google.
Dalej pojechali na Chemię. Tam się powygłupiali i pogadali. Nawet focię słit sobie strzelili.



Wracali powoli do domu ale wstąpili jeszcze do Tesco. Tam ujrzałem błyskawice, więc popędzałem towarzystwo.



Dalej już miastem do domu. Jeździło się fajnie, bo o tej porze jest jeszcze ciepło. Najgorsze jest to robactwo....




  • DST 32.25km
  • Teren 8.50km
  • Czas 02:08
  • VAVG 15.12km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill....

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 19.05.2011 | Komentarze 8

Wstępnie umówiliśmy się na 19 z Anią. Było dziś ciepło za dnia, więc pomyślałem - będzie ciepło i w nocy. Tak też było. Miałem koszulkę "Kropli Beskidu" i było git. Miał być las i był las. No to żeśmy pojechali na Ceglaną i w las na osiedle Górna. W lesie jak to w lesie, cisza i spokój. No chociaż spokoju jako takiego nie było, bo jak człowiek staje to robactwo zaczyna się kleić. Wjechali na polną ścieżkę i po kilku minutach przejeżdżania przez piach stanęliśmy na fotki.







Ania dzielnie przedzierała się przez piach nie zatrzymując się. Był tylko jeden piknik ale uporaliśmy się z tym:] Dalej jechaliśmy tą drogą w stronę Starej Wsi. Zjechaliśmy z górki do Końskowoli i dalej już na Rudy do lasu. Przedzierali się przez piach i kamienie. W końcu stanęliśmy na kolejne foty. U Ani je zobaczycie, bo jak robiłem to mnie robactwo kąsiło i wszystkie fotki jakie zrobiłem wyszły niewyraźnie:/ Wyjechali na szosę i dalej tradycyjnie na Biowet. Potem ścieżką na obwodnicę. No i oczywiście dalej na punkt klimatyczny. Ania robiła fotki a ja tam sobie dałem spokój:]
Posiedzieli, pogadali i pojechali na Chemię. Tam strzeliłem szłit focię a nawet jedną z pociągiem ale nie wyszła.







Coś tam pogadali i powrót ścieżką na Wróblewskiego. Jak wyjechaliśmy na Partyzantów rzuciłem pomysł aby pojechać skrzydłem szpitalnym:D Myślałem, że się nie zgodzi ale...jednak:D Przejechaliśmy i poczuliśmy, że żyjemy.
Dalej uliczkami miejskimi na Niwę i do domu.


Dzięki za wypad i do następnego!:)




  • DST 25.55km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:29
  • VAVG 17.22km/h
  • VMAX 40.90km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill...

Środa, 18 maja 2011 · dodano: 18.05.2011 | Komentarze 8

Tak jak zawsze o 20 umówiony na jazdę z Anią. No i pojechali wpierw na miasto. Jak powiedziałem gdzie chcę dziś pojechać to chyba zaskoczyłem Anię:] No ale dobra. Ruszyli na park, stary most, Jaroszyn, Łęka i Bronowice.



Musieli podjechać pod górkę. Droga była niezbyt gładka ale się jechało. Skręcili na pierwszy zjazd i jechali równolegle do obwodnicy. Nagle droga się skończyła i zaczęła się terenowa jazda. Ania dzielnie dawała radę i nie zatrzymała się! Dojechali do końca ekranów i stanęli.





Musieliśmy jakoś zejść i zostaliśmy poparzeni przez pokrzywy:] Powrót taką samą trasą. Na chwilę stanęli na bulwarze, gdzie nie miałem tematu do focenia a Ania fociła:] Pogadali i pojechali na Park Niepodległości.





Pofocili, pogadali i pojechali miastem przed pałac Czartoryskich. Akurat zgasili lampy, kiedy fociłem.



Zjechali głęboką a tam widziałem jeża przechodzącego przez jezdnię. Na chwilę pojechali zobaczyć czy jest otwarta furtka przy pałacu Marynki, potem przejechać się Skowieszyńską, skrótem na Gościńczyk i do domu.

Dzięki za wypad i do następnego!:)




  • DST 27.35km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 16.58km/h
  • VMAX 40.30km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Merida Crossway 5-V SPRZEDANY
  • Aktywność Jazda na rowerze

Chill.....

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 10

Jak jechaliśmy z Anią kolega napisał smsa czy wyjdę trochę później. I tak po 18 Piotrek zajechał pod bramę a niedługo potem Tomek.
Najpierw do miasta po coś do picia, dalej na ścieżkę z Wróblewskiego na Azoty i oczywiście na wieżę:] Zdjęć z wieży chyba nie muszę pokazywać, bo wiadomo jaki jest widok:] Po prostu zrobiłem zdjęcie jak słońce zachodziło.



I tak sobie siedzieliśmy i gadaliśmy. Z nudów robiłem zdjęcia ale nie pokażę wszystkich bo nie mogę:]



Jak złaziliśmy to usłyszeliśmy, że ktoś idzie...a to była jakaś młodzież co również chciała sobie wejść:]
Pojechali potem na punkt widokowy i znowu pogadali. Zdjęć również nie muszę pokazywać, bo wiadomo jak to wygląda:]
Nagle Tomek zobaczył w oddali jakąś inną wieżę czy coś w tym stylu i chciał na nią pojechać. Tak w ogóle to zaliczaliśmy kilka "pikników" bo koledze spadał łańcuch:)
I tak jechaliśmy i jechaliśmy aż w końcu wjechaliśmy już późną porą do lasu. Wjechaliśmy na jakąś łąkę, gdzie było mokro. Wieży nie było widać, więc chcieliśmy wracać. Znalazłem jakąś ambonę i Tomek próbował na nią włazić:]
Z lasu słychać było szczekanie. Kolega stwierdził, że to na pewno był Wombat:D
Ostatnio na FB ktoś wrzucił obrazek z kwejka. Jeśli ktoś pamięta logo z Mortal Kombat to powiem, że zamiast smoka był wombat i napisane Mortal Wombat:D
Wyjechaliśmy jakoś z lasu. Kolega się trochę ob#%@ł bo myślał, że przebił dętkę ale na szczęście nic się nie stało.
Powrót ścieżką wzdłuż obwodnicy i na Partyzantów mieliśmy kolejny piknik. I teraz pojechaliśmy gdzieś gdzie nie powinniśmy pojechać:] Ania wie o co chodzi, bo jej proponowałem jak jechaliśmy koło szpitala:] No i się przejechaliśmy:D
Jak byliśmy na Centralnej koledze pękł łańcuch:D Obydwaj poszli szukać zerwanego ogniwa a ja pilnowałem rowerów.



Spinka nie została znaleziona, więc pchaliśmy kolegę do samego domu:]
Wypad z przygodami nie ma co:] I dzień w ogóle z przygodami:]




  • DST 38.84km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 17.93km/h
  • VMAX 48.80km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Kellys Madman '09 JUŻ NIE MA:(
  • Aktywność Jazda na rowerze

2011-05-14

Sobota, 14 maja 2011 · dodano: 14.05.2011 | Komentarze 7

Wczoraj był dzień w kratkę, czyli raz słońce raz deszcz. Nie za bardzo podobała mi się wizja zmoknięcia, więc odpuściłem sobie. Mogłem pojeździć pod wieczór ale już jakoś mi się nie chciało.
Przed 13 byliśmy umówieni na jazdę. Mieliśmy jechać gdzie indziej ale niestety czasu zbrakło więc do Janowca pojechali. Najpierw musiałem napompować koła wiadomo gdzie:] Pojechali na miasto i przez park. Musieliśmy nieco zmienić trasę, bo latało dużo pszczół i nie za bardzo mi się to podobało. Dalej przez most, Góra Puławska i na Janowiec. Zatrzymaliśmy się przy koniach. Ania fociła a mi nie wyszło zdjęcie. Było kilka podjazdów i zjazdów. Dojechali do Janowca i zaczęło się focenie:]









Zjechali z zamku i pognali w dół, gdzie czekała na nas nieciekawa droga. Wytrzęsło nas nieźle. Po kilku minutach dojechaliśmy na przeprawę promową, gdzie musieliśmy trochę poczekać na ów prom.





Zjechali z promu i wjechali na wał. Było sporo osób ale nie tak dużo jak można by oczekiwać po łikendzie.





No i dojechali na rynek. Szukałem cyganek ale znowu ich nie było...







Ten gość przebrany za kostuchę pokazał Ani faka:] ale za co to ja nie wiem:]







I czas było jechać do domu, więc przez Kazimierz i Bochotnicę, gdzie mieliśmy zielone światło bo robią rondo. Dalej Parchatka i na wał a potem na osiedle.

Dzięki za wypad i do następnego!:)